"Synteza
wiary i miłości w życiu Sługi Bożej Anny Jenke" - cz. I
Sługa Boża ANNA JENKE pisze: „Uwielbiajmy dzisiaj na klęcząco Miłość, która objawiła się światu z Tą,
która jest Matką Pięknej Miłości (...). Uczmy się miłości - tej od Świętej
Rodziny z Nazaretu, Tej od pierwszych chrześcijan, Tej z Hymnu św. Pawła ...
Dobroć w różnych wymiarach i życzliwość, uczynność, przyjaźń i delikatność -
niech to będzie przez nas realizowane
na co dzień” (A. Jenke, Dzienniczek, s. 353;
dalej: Dz.).
Umiłowani Współbracia Kapłani na czele
z Ks. Prałatem Marianem i Ks. Rektorem
tego Kościoła na tym wzgórzu w Jarosławiu
o wielkiej i bohaterskiej historii oraz miejscu
heroicznego martyrologium wielu
męczenników naszego polskiego Narodu
z okresu II wojny światowej i okresu
totalitarnego socrealizmu w PRL-u!
Umiłowane Siostry Zakonne na czele
z S. dr
Bernadetą Lipian!
Umiłowani Członkowie Towarzystwa
Przyjaciół Anny Jenke jako nasi Dostojni
Jubilaci na czele z Panem Prezesem
i Państwem byłych Prezesów w 30-letniej
działalności Towarzystwa Przyjaciół
Anny Jenke!
Umiłowani Bracia i Siostry w świętej wierze
katolickiej oraz w szlachetnej miłości
do Pana Boga
i bliźniego! Umiłowana
Młodzieży
i umiłowane Dzieci!
Rozważmy sobie tutaj przed
Przenajświętszym Sakramentem, w którym realnie obecny jest Pan Bóg w Trójcy
Świętej Jedyny, syntezę wiary i miłości w porządku łaski, czyli w duchu nauki
Kościoła rzymsko-katolickiego, do czego zachęca nas również dzisiaj Pani Prof.
Anna słowami: „Chciałabym pogodzić życie z wiarą”, „ale bez kompromisów i z
Jezusem!” (Dz., s. 168). Dlaczego tak radykalnie, tzn. „bez kompromisów”?
Ponieważ kompromis spłyca nasze życia pełnią wiary a niekiedy, zbyt daleko
posunięty, nawet wyklucza życie z Panem Bogiem w Słowie Bożym i sakramentach
św. Ale taka opcja nie wchodzi dla tej Kandydatki na ołtarze św. w grę – Ona
chce być cała Jezusowa, tzn. cała ewangeliczna Córka wiary objawionej naszym
Praojcom.
Życie
wiarą katolicką jest życiem Prawdą i Mądrością Bożą oraz akceptacją Bożego
planu: „Muszę serce rozszerzyć i odnosić
to wszystko do planu Boga” (Dz., s. 210).
Nie sili się Anna na swój plan, bo on zawsze będzie błędny, ale poznaje
Wolę Najwyższego i ją właśnie realizuje. Gdyby nasi wierzący Rodacy więcej
czasu i sił ducha poświęcili poznaniu odwiecznego planu Boskiego Stwórcy, to
wtedy dopiero mogliby budować wielkie życie osobiste, rodzinne, narodowe czy
państwowe. Wciąż czynimy zbyt małą inwestycję w tę sferę. A cóż powiedzieć o
tym problemie w kontekście słów Sługi Bożej, iż „wiara nasza powinna być:
silna, stała, powszechna, żywa i odważna. Wiary nie powinniśmy się nigdy wstydzić” (Dz., s. 253). Dzięki Bogu,
że wielu Polaków daje takie świadectwo wiary, ale chyba mamy jak cały Naród
jeszcze ogromną pracę nad wzmocnieniem wiary osobistej w nas i pośród nas –
także we wnętrzu naszego umiłowanego Kościoła św. w Ojczyźnie. Stąd nie
zaskakuje nas bolesny fakt w aspekcie wiary w Pana Boga z życia jedynej Polki
jako podwójnej noblistki: „Czytam teraz
Marię Curie - żal mi jej, że do jej szlachetności, mądrości, dobroci nie umiała
dodać największego skarbu [...] wiary”. (Dz., s. 173) Potrzeba nam stale na
nowo naszej polskiej pracy nad wiarą . nigdy, jak długo Polska pozostaje na
ziemi, nie powinniśmy jako jej dzieci ustawać w gorliwości, żarliwości i pasji
wiary. Dobrze, że nas, jak ongiś Marię Curie-Skłodowską, interesują prawdy
ziemskie i pragnienie dobrobytu ziemskich prawd, ale nieporównywalne są Prawdy
Boże i Wieczne, które daje nam wiara jako łaska Pańska, prowadząca nas prostą
drogą ku wiecznemu dobrobytowi Nieba.
Człowiek
prawej i świętej wiary, a taką jest jedynie chrześcijańska wiara katolicka,
chce poznania i pełnienia Woli Boga: „Boże,
daj mi, aby nie trwonić sił tam, gdzie nie trzeba, ale tam, gdzie Ty chcesz” (Dz., s. 210). Pani Prof. Anna uczy nas,
abyśmy nasze polskie „chcę” określili na fundamencie odwiecznej Woli naszego Boskiego
Stwórcy i Odkupiciela. Zawsze będziemy jako Polacy-katolicy zagubieni na tym
świecie, ilekroć będziemy chcieli dopasowywać Boże chcenie do naszego, Bożą
Wolę do naszej, polskiej. Tak święci nie czynią. Matka Boża Maryja wyznaje: fiat
voluntas Tua – zawsze i wszędzie, w każdej sytuacji i każdym powołaniu, w
dzieciństwie i sędziwości. Jakże bardzo potrzeba polskiej woli w Narodzie
takiej postawy ukierunkowania i określenia naszej polskiej wolności na
wolności, na Woli samego Pana wszechrzeczy. Tak czyni wzorem Niepokalanej Sługa
Boża, aby poprzez „codzienną Komunię św.
i pełnienie w usposobieniu dziecka – Woli
Bożej” (Dz., s. 177) stawać się święcie wolną i święcie zanurzoną w
przyjaźni z Wolą Pana. Po co? Anna wskazuje na jeden cel bycia wolnym w Bogu: „Dziś musimy żyć miłością jak pierwsi chrześcijanie, aby po tym poznali w
nas Chrystusa” (Dz., s. 200). Świadectwo miłości jest najlepszym dowodem na
zgodność naszej woli ludzkiej z Wolą Przenajświętszego Zbawiciela. Jeżeli
brakuje nam miłości choćby do jednej istoty we wszechświecie, to jest to spowodowane
zbrakowaną wolą, która chce robić, czego ona sama chce, a nie czego chce Pan
Bóg, czyli nie chce ona realizować miłości do wszystkich razem i każdego z
osobna jako braci i sióstr.
Na
takiej drodze miłości człowiek staje się prawdziwie dobry, co jest wspaniałym
owocem drogi wolności człowieka w Bogu objawionym. Do tej Dobroci Bożej
prowadzi nas Sługa Boża z uroczej i pięknej krainy Podkarpacia: „Sensem naszego życia jest Bóg w swej
niepojętej dobroci” i On „chce być naszym przyjacielem. Dla nas stworzył to
cudne niebo i ziemię, a w zamian żąda miłości” (Dz., s. 252). Człowiek
zorientowany według Boskiej Woli dostrzega wszędzie dobro otrzymane od Niego i
to za darmo. Nie posiadamy takich dóbr, abyśmy mogli Panu Bogu zrównoważyć Jego
niewyobrażalne dobro, któremu na imię np. Polska czy nasza ojcowizna. Nieraz
mamy wrażenie, że większą wrażliwość mamy na wsparcie np. Unii Europejskiej i
dlatego stawiamy tablice z informacjami o tym wsparciu. A gdzie są tablice naszego
Państwa o wsparciu Pana Boga dla Polski? Gdzie są tablice z imionami dóbr
Bożych, które permanentnie otrzymujemy z Nieba? Ich jest dlatego niewiele,
ponieważ zatracamy wrażliwość na Wolę Boga, będącą w pełni Miłością do nas i do
Polski oraz do całego kosmosu.
Anna otwiera kielich swojej
duszy na łaski Najwyższego Pana niczym kwiaty wiosną otwierają się na
życiodajne promienie słońca i wyznaje: „A
jednak, ile nam potrzeba łaski Bożej,
aby się utrzymać, a nie schodzić do kompromisu w złem” (Dz., s. 200), które
niszczy w nas życie Boże, a jeśli Boże, to i nasze ludzkie, bo zło jako zło
jest niszczące i prowadzi ostatecznie do śmierci. A dobro jak Pan Bóg i słońce kosmiczne
– dają życie, podtrzymują je, odżywiają zdrojami deszczy łaski i kroplami letniej
rosy. Człowiek potrzebuje i tego dobra z Nieba, i tego z ziemi, czyli od
każdego z nas jako dzieci Bożych i zarazem dzieci dobra: „Patrzę i widzę, że każda dusza jest inna - tej trzeba światła, tej
podpory, ta jest zrezygnowana i w apatii, inna wściekła na rodzinę i idzie złą
drogą, tamta przemęczona i pełna powątpiewania [...]. Wszystkie potrzebują pokoju Bożego, więc cóż pomoże, czy moje słowa
nieudolne i z góry ironicznie może przyjęte. Pomoże: modlitwa, więc się modlę”(Dz.,
s. 201). Te słowa mówią nam o tym, że zawsze pozostaje jakaś forma dobrej
pomocy drugiemu. Innymi słowy, na drodze dobra nigdy nie jestem bezradny,
wprost przeciwnie, zawsze i każdemu mogę się przydać, o ile tego chcę. Sługa
Boża wyklucza dla siebie drogę Judaszowego czy diabelskiego zła: „Muszę uczyć dobra - a jeśli miałabym uczyć
dzieci zła, to lepiej sobie kamień uwiązać do szyi [...] - Trzeba być kimś stałym” (Dz., s. 219). Droga zła
wcześniej czy później widzie ku wiekuistemu zatraceniu a przecież tego dzieci
Boga boją się jak „piekielnego ognia”, który nie jest wymysłem
przewrażliwionych poetów, lecz świętym Słowem Pana Jezusa.
Z
tym wiąże się kwestia Bożej Władzy i Bożego Królestwa, która pojawia się w
życiu Pani Prof. Anny w dość zaskakującym kontekście społecznym: „Byłam wczoraj na ul. Ogrodowej 3 - bieda,
nędza, zimno [...] a to wszystko wypływa zda się z największego braku:
królowania Bożego [...]. O Boże, rozwiąż to wszystko, ale najpierw oczyść nas i
naucz ufać Tobie. Króluj wśród nas!“ (Dz., s. 210) Duch czasu przestraszył
wielu Polaków, duchownych i świeckich, bo uważają, że Pan Bóg chrześcijański
nie ma nic wspólnego z polityką, z państwem, z pytaniem o władzę i dlatego nasz
Naród nie przyjął i nie ogłosił jeszcze naczelnej prawdy o władzy w sensie
biblijnym, iż „wszelka władza pochodzi od Boga” i że Pan Jezus Chrystus jest
Królem Polski. Jeszcze wątpimy, jeszcze rozprawiamy nad tą kwestią, co jest w
niej prawdą, a co nie i decydujemy się nie na Salomonowe rozwiązanie naszego
narodowego pytania na gruncie Bożej Mądrości, lecz raczej wolimy stanąć nad
przepaścią strategii Kajfasza: „Lepiej, jeśli jeden Człowiek umrze, aniżeli
miałby umrzeć cały naród”. Jakże przydatną jest nauka Pani Prof. Anny i dałby
Bóg na Niebie, aby wszyscy polscy politycy, ale nie tylko i pozostali Polacy w
przededniu wyborów do Sejmu i Senatu RP rozważyli jej trafne słowo: „Chcę życie pojmować jako służbę Bożą.
Służba Boża w miłości i miłość w służbie Bożej. Chciałabym zawsze mieć zawsze
słodkiego Jezusa w sercu swoim i robić tylko to, na co On pozwoli” (Dz., s.
257). Gdzie byłyby dzisiaj Polska jako Kościół i Państwo, gdybyśmy byli
posłuszni temu prawdziwemu słowu o królowaniu Pana Boga w nas i przez nas oraz
o Nim jako Jedynym Władcy i Królu – także naszej Ojczyzny Polski – per
excellence.
Bo
przecież tenże Niebieski Król daruje nam Siebie w swojej Opatrzności Bożej: „Jeśli Bóg trzyma świat - to chyba tylko
dzięki tym Hostiom Świętym i dzięki
rękom Marii, które błagają, a może i trochę także patrząc na oddane sobie dusze”
(Dz., s. 185). Jego Boska dłoń niesie nas ku Niebu, bo taki jest kompas Jego
Opatrzności nad nami i Polską. Czy my się na statku o imieniu Polska i na tym
morzu zawirowań kierujemy tym świętym kompasem?
Życie
łaską Bożą natrafia bowiem na poważne przeszkody, które mają wspólne imię:
krzyż cierpienia ziemskiego. Jak go pokonać, aby zostać zwycięzcą wiekuistym?
Anna doradza tym razem już z królewskiego gabinetu transcendentnego Pana: „Umęczonego Jezusa należy szukać w naszym
własnym krzyżu i cierpieniu. Cierpienie może być przyjacielem i lekarstwem, ale
może być wrogiem i trucizną, zależnie od tego, jak my się ustosunkujemy”
(Dz., s.259), tzn. czy połączymy nasz krzyż z Krzyżem Boskiego Zbawiciela, czy
też udamy się pod zupełnie katastrofalny adres architekta piekła, czyli
kusiciela ku potępieniu i nieszczęściu. Pan Jezus mówi nam, że nasz krzyż jest
już przezwyciężony pod warunkiem, że zaprzyjaźnimy się z Nim jako Ukrzyżowanym
Zwycięzcą „śmierci, piekła i szatana”, a jeśli nie, to nasz krzyż stanie się
znakiem wiekuistego potępienia przez diabła i innych niewolników zła na wieki.
Wybierajmy Krzyż Pański jako jedyną kotwicę w porcie zbawienia naszego i niech
cała Polska pozostanie wierna Krzyżowi Boga-Człowieka i zarazem swojemu, aby
uniknąć Polski piekła.
Warto
na tej drodze ku Bogu i Niebu w porządku łaski sięgnąć po modlitwę, aby
wkraczać w przestrzeń Obecności i działania Pana Boga: „Tyle dusz i ciał woła o ratunek - nie jesteśmy w stanie pomóc
wszędzie, ale chcemy - a modlitwa trafi wszędzie” (Dz., s. 197). Skoro nasz
Boski Odkupiciel jest wszechobecny, to właśnie modlitwą możemy Go zaprosić do
każdego cierpiącego i potrzebującego bliźniego.
Postawa
czujności jest przy tym niezwykła ważna, aby budzić Boga w sercach ludzkich: „To wszystko
n i c - jedno ważne, służyć Bogu jak On chce i budzić Boga w sercach. A
często rozpraszamy się na drobiazgi, dla ambicji” (Dz., s. 194). Naszą
jedyną ambicją powinno być samemu Bożym człowiekiem i dopomagać wszystkim innym
bliźnim stawać się Bożymi, nawet wtedy, gdy zachodzi konieczność chirurgicznego
zabiegu usunięcia zła z własnej czy z bytowości naszych bliźnich.
Taki
przyjaciel łaski Bożej jest pełen radości, który w Panu Bogu odkrywa jej pełnię
i żadnej innej już więcej nie pragnie, o czym zaświadcza bogobojna i tym samym
rozradowana w Panu Anna, której możemy odpowiedzialnie nadać tytuł Anny od
Bożej Łaski: „Codzienna Komunia św. - to
niech będzie moją jedyną i największą radością!” (Dz., s. 185) Tak oto –
dzięki pasjonującej drodze z łaską Najwyższego – kraina szczęścia wiekuistego
otwiera się przed nią na oścież: „Pan
Jezus przyszedł do mego serca. To właściwie jest zasadnicze i całe szczęście -
po co mi więcej” (Dz., s. 166). I my wszyscy powiedzmy tak samo za Anną dzisiaj
lub kiedyś, jeśli tego jeszcze nie uczyniliśmy. Amen.